Niedziela bez handlu…

0
handel w niedziele
Według analiz różnych ekspertów, obecna postać proponowanego zakazu handlu w niedziele może spowodować w skali kraju zwolnienie od 50 do nawet 100 tysięcy zatrudnionych, przede wszystkim sprzedawców
REKLAMA

 

Kto siedzi na kasie?
Jak to w życiu bywa, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. – Na kasie siedzą firmy, a w kasach tysiące kobiet, których nikt o zdanie nie pyta – mówi jedna z tarnowskich ekspedientek. W niedziele idzie do pracy niechętnie, ale idzie, bo boi się, żeby jej nie stracić. Bezrobocie jest w mieście coraz wyższe i nikt ryzykować nie chce. – Przecież nie powiem szefowi, że w niedziele do pracy przychodzić nie będę, bo dobrze wiem, co usłyszę. Droga wolna. Ostatnio zamiast niedzieli miałam wolny poniedziałek. Dzieci były w szkole, mąż w pracy. Wzięłam się za pranie, odkurzyłam półki. Siedziałam sama jak palec. W niedzielę byli w domu wszyscy, zjedli rosół, który ugotowałam dzień wcześniej, poszli w odwiedziny do dziadków. Tylko mnie nie było – nie kryje rozżalenia. Mówi, że podobnego zdania jest większość jej koleżanek, ale nie wszystkie. Są takie, którym to nie przeszkadza. – W niedziele w pracy ruch jest mniejszy niż u mnie w mieszkaniu, więc nie narzekam. Nawet trochę odpocznę – uśmiecha się Krystyna, matka dwójki nastolatków.
Nie ma w tej dyskusji jednego argumentu. Projekt polityków zakazujący handlu w niedziele obejmuje sklepy wielkopowierzchniowe. Pracować mogłyby małe sklepy, w których za ladą stałby właściciel. – Niedziela byłaby jedynym dniem w tygodniu, kiedy drobni polscy przedsiębiorcy nie musieliby konkurować z wielkimi sieciami handlowymi – przekonują pomysłodawcy. Jest coś jeszcze. Zakaz da szansę na: ożywienie parków, deptaków i skwerów, z których to coraz częściej ludność w dni wolne wysysana jest do centrów handlowych. Jednym słowem zakaz handlu w niedzielę stworzy nową jakość życia.
– Absolutnie nie stać nas na taki luksus – przekonują oponenci i wyliczają, że prace może stracić 50 – 70 tysięcy osób. Chodzi głównie o kobiety po czterdziestce o niskich kwalifikacjach. Nie znają języków, nie obsługują komputera, gdy markety ograniczą zatrudnienie, wylądują na bezrobociu. – Powszechnie uważa się, że na zakazie handlu w niedziele najwięcej straciłyby sklepy wielkopowierzchniowe – twierdzi jeden z bankierów. – To nie do końca prawda, ponieważ taki zakaz natychmiast przełoży się na wzrost obrotów w soboty. Dodatkowo markety zaoszczędzą około 1/7 kosztów na personelu, który będą mogły po prostu zwolnić.
Podobnych argumentów używa Zbigniew Nowak, dyrektor Centrum Handlowego Gemini w Tarnowie. – Nie chcę zagłębiać się w kwestie ekonomiczne, ale jeśli pracuje u nas ponad tysiąc osób, to ile będzie pracowało w momencie, kiedy sklepy zostaną w niedziele zamknięte? Jedna siódma mniej. Tak wynika z najprostszych obliczeń. Część obrotów będzie można odpracować w pozostałe dni, ale liczba godzin spadnie, a to oznacza redukcję etatów. Biorąc pod uwagę, że pracują u nas mieszkańcy Tarnowa i okolicznych gmin, to taka sytuacja prawdopodobnie przełoży się na wzrost bezrobocia w regionie. A ponieważ pozostałe duże sklepy będą zmuszone podjąć podobne kroki, to skala zjawiska przybierze niepokojące rozmiary. Poza tym klienci chcą nas odwiedzać w niedziele. Już zdążyli się przyzwyczaić do szerokiej dostępności sklepów, towarów i usług. Nie da się ukryć, że w niedziele wzmożony ruch zauważalny jest po mszach. Nie wszyscy ruszają na zakupy, wiele osób przychodzi po to, by w gronie bliskich napić się kawy lub zjeść lody.
– Uważamy, że wprowadzenie takiego zakazu spowodowałoby spadek obrotów uzyskiwanych przez najemców, a w konsekwencji pogorszenie wyników finansowych i spadek zatrudnienia w sektorze handlowym – mówi Sebastian Włodarski, rzecznik prasowy spółki będącej właścicielem Galerii Tarnovia. – Popieramy w związku z tym stanowisko Polskiej Rady Centrów Handlowych – dodaje. A ta wskazuje, że od stycznia 2011 r. średnie roczne obroty sklepów działających na terenie centrów handlowych wykazują trend spadkowy. Zakaz pracy w niedzielę tylko by to zjawisko pogłębił. „Co w sytuacji spowolnienia gospodarczego może przełożyć się na falę bankructw” – czytamy w oficjalnym piśmie.

REKLAMA (3)

 

REKLAMA (2)

Trzeba złapać oddech
Tarnowska Spółdzielnia Spożywców Społem również ma kilka sklepów otwartych w niedziele. – Nie mamy innego wyjścia – tłumaczy Lucyna Ostrowska, zastępca prezesa. – Musimy dostosować się do konkurencji. I przyznaje, że bez żadnych protestów spółdzielnia zamknie wszystkie swoje sklepy w niedziele na kłódkę, pod warunkiem że pozostałe handlowe placówki również będą wtedy nieczynne. Z wyjątkiem małych sklepików. – Te nam nie przeszkadzają. A właściciele niech sami decydują o godzinach pracy i o swoich zyskach.
Właściciele tarnowskich sklepów osiedlowych nie mówią jednym głosem. – Twierdzenie, że to od pracownika zależy, czy będzie w niedziele pracował, czy nie będzie, jest wierutną bzdurą. Tak naprawdę pracownik nie ma wyboru, bo jak nie przyjdzie w niedziele do hipermarketu, to na jego miejsce pracodawca znajdzie dziesięciu innych – twierdzi jeden z tarnowskich handlowców. I dodaje, że ci, którzy w niedziele obsługują kasy fiskalne, powinni mieć dużo wyższe stawki. Sam swój sklepik w niedziele zamyka. – Podpisuję się obiema rękami pod zakazem – nie kryje emocji właścicielka kolejnego osiedlowego sklepu. Przez kilka miesięcy prowadziła sprzedaż również w niedziele, więc teraz chętnie odwołuje się do tych doświadczeń. – Obecnie sklep mam otwarty od poniedziałku do soboty i wiem, że to, czego nie zarobię w niedzielę, utarguję w pozostałe dni tygodnia. Za komuny nie dość, że sklepy w niedziele były nieczynne, to jeszcze półki były puste i jakoś przeżyliśmy. A teraz setki kobiet musi pędzić w niedziele do pracy, dzieci biegają samopas i mamy to, co mamy.
Innego zdania jest właścicielka sklepiku jeszcze bardziej od centrum oddalonego. Nie otwiera go w niedziele, ale jest zadowolona z tego, że czynne są wtedy inne sklepy. – Pracuję u siebie codziennie od godziny 7 do 17, w soboty do 14. Czasem jestem już tak zmęczona, że na zakupy wybieram się dopiero w niedzielę, gdy złapię trochę oddechu.
Zbigniew Proć, prezes Izby Przemysłowo‑Handlowej w Tarnowie, osobiście uważa, że wolna niedziela każdemu by się przydała. Jednak obecny okres spowolnienia gospodarczego nie jest dobry na wprowadzanie zmian. – Trzeba poczekać na poprawę koniunktury, wtedy osoby dotknięte redukcją etatów wynikającą z zakazu handlu w niedzielę, będą miały większe szanse na znalezienie innej pracy.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
NAJNOWSZE
NAJSTARSZE NAJWYŻEJ OCENIANE
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze