Rozmowa z najsłynniejszą postacią ostatnich dni, czyli z Zorro z Tarnowa
Dotarcie do pana proste nie było, ale się udało. Rozumiem, że tak jak szukanie pana było piętrowe, tak za akcją wywieszenia baneru na dachu jednej z tarnowskich kamienic podczas wiecu wyborczego Rafała Trzaskowskiego stał sztab ludzi?
O, tak, to była praca zespołowa (uśmiech), oddolna inicjatywa. Intensywnie pracowaliśmy nad tym kilka dni. We wtorek wieczorem dostałem informację, że kandydat KO na prezydenta przyjeżdża do Tarnowa w czwartek i tej samej nocy ruszyły przygotowania. Zdążyliśmy, a ja byłem tym, który wspiął się na dach (uśmiech).
Kim jest Zorro z Tarnowa.
Tarnowianinem.
Z tonu głosu wnioskuję, że około trzydziestki.
Brawo. Mam 26 lat.
Nie bał się pan konsekwencji? Mówię o kwestiach bezpieczeństwa.
Oczywiście, że brałem je pod uwagę, czytałem zresztą pani tekst w ostatnim, gazetowym wydaniu TEMI, w którym się pani do tego odnosi. Pogoda była kiepska, padał deszcz, lecz ja byłem dobrze przygotowany. Miałem liny i szelki oraz przeszkolenie w terenie (uśmiech). Na szczęście nic złego się nie stało. Warto było!
Wcześniejszy rekonesans?
Tak, na dachu tej kamienicy byłem kilka razy wcześniej, ćwiczyłem.
A jak się pan tam dostał? Miał pan klucze?
Tego nie ujawnię, ale mogę powiedzieć, że plan ucieczki też był dobrze przemyślany. Zbiegłem przez okno innej kamienicy i w ubraniu cywilnym dotarłem do Bramy Pilzneńskiej. Wtopiłem się w tłum.
A skąd pomysł? Motyw tej akcji?
Najkrócej mówiąc był to mój, nasz sprzeciw wobec niedotrzymanych obietnic rządu. Chciałem też wywołać uśmiech na twarzach ludzi w tej brudnej kampanii. Wyjątkowo agresywnej, miejscami ohydnej. I to się udało. Generalnie odbiór mojego happeningu jest pozytywny, ludzie oceniają go żartobliwie. Taki był cel, to taka fajna część kampanii (uśmiech).
Niektórzy mówią, że wypromował pan Tarnów. Podziela pan to zdanie?
Zorro z Tarnowa stał się sławny, rzeczywiście, ale nie przeceniałbym tego. Dzięki akcji natomiast strój, w który byłem przebrany, przekaże teraz na licytację na rzecz chorego chłopca. A wypożyczalni z Tarnowa, z której pochodzi, odkupiliśmy wierną kopię (śmiech).
Za wykroczenie umieszczenia baneru wyborczego bez zgody właściciela grozi kara grzywny. Policja prowadzi postępowanie w tej sprawie. Obawia się pan tego?
Z tego co wiem, właściciel kamienicy właśnie wycofał zawiadomienie. Zresztą decydując się na udział w tym przedsięwzięciu wiedziałem, że to co najwyżej wykroczenie. Po wszystkim powtarzam – warto było (uśmiech).
Więcej – w gazetowym wydaniu TEMI w środę, 4 czerwca.