Ich, to znaczy nieukaranych kryminalistów, którzy przez 8 lat rządzili Polską, zaprowadzili bezkrwawą, skorumpowaną do szpiku kości dyktaturę, a teraz usiłują zapewnić sobie bezkarność. Pokonamy ich dla dobra Polski, a także dla uniemożliwienia skrajnie niemoralnego procederu polegającego na tym, że najpierw okrada się państwo, kradnie i oszukuje na potęgę, wykorzystuje cały aparat państwa dla bogacenia siebie i swoich rodzin, pociotków, klientów, a potem zapewnia im bezkarność. Pisowski prezydent, który śladem swojego poprzednika uczyni z Pałacu Prezydenckiego „dziuplę” (termin złodziei samochodów) dla przetrzymywania i chronienia kryminalistów, byłby naigrywaniem się z poczucia sprawiedliwości, napluciem w twarz uczciwym pracującym na siebie i swoje rodziny obywatelom. Byłby pokazaniem, że jak się ma władzę, to można kraść i oszukiwać bezkarnie. Byłby hańbą naszego kraju i dlatego nie możemy dopuścić do władzy kolejnej kukły Kaczyńskiego.
Nic nie jest rozstrzygnięte, a radość rozwścieczonych utratą w 2023 roku władzy pisowców i ich agresja są tylko potwierdzeniem tego, jak ważne wybory czekają nas 1 czerwca. Jest kłamstwem twierdzenie, mające na celu zniechęcenie i rozpacz w obozie wolności i demokracji, że zwycięstwo kumpla Ola oznacza nowy Sejm i rządy Kaczyńskiego. Nic takiego nie powinno mieć miejsca, obecnie najważniejsze jest pokonanie w wyborach osobnika o bezdusznym, lodowatym spojrzeniu.
Można i należy analizować dotychczasową kampanię Rafała Trzaskowskiego, w której nie dostrzegam żadnych istotniejszych błędów. Jak zawsze można mówić o drobiazgach, ale kandydat obozu wolności nie może udawać kogoś innego, kłamać, podlizywać się nacjonalistom, składać absurdalne obietnice. To niemoralne i przede wszystkim nieskuteczne. Dlatego uważam za niewłaściwe szukanie jakiegokolwiek „porozumienia” z biskupami i całym obozem politycznym, który w Polsce niesłusznie nazywany jest Kościołem katolickim, a w rzeczywistości bywa pisowskim komitetem wyborczym na potrzeby Kaczyńskiego. Jakiekolwiek porozumienia z tymi ludźmi, traktowane jako próba dogadywania się i uzgadnianie stanowiska dla dobra Polski jest naiwnością ze strony rządu. Biskupów nie interesują Polska, demokracja, wolność, rozwój gospodarczy. Żadne ustępstwo nie skłoni ich do popierania obozu wolności i demokracji. Będą zawsze popierać nacjonalistów, fanatyków i ludzi zapewniających bezkarność i korzyści materialne. Te korzyści może im dać tylko obóz nacjonalistów, który nie dba o rzeczywiste interesy Polski i Polaków, lecz o własne – polegające na utrzymaniu się przy władzy. Nie znaczy to, by prowadzić walkę z religią i samym Kościołem, byłoby to wielkim błędem politycznym, a przede wszystkim samobójstwem moralnym. Jest wielu ludzi wierzących i muszą cieszyć się pełnią wolności oraz wszystkich praw. Ale prawa ludzi wierzących nie mogą oznaczać gigantycznych korzyści materialnych dla dygnitarzy kościelnych lub utrzymywanie absurdalnych żądań w strefie wychowania, praw kobiet, środowisk LGBT, edukacji, ochrony zdrowia (jakaś absurdalna klauzula sumienia, która oznacza, że lekarze uchylają się od udzielania pomocy).
Obóz demokracji i wolności, nazywany trafnie Koalicją 15 Października, nie może utonąć we wzajemnych oskarżeniach i pretensjach, bo byłby to prezent dla pisowców. Szanując wszystkie elektoraty i prowadząc rozmowy z ich reprezentantami, co jest normalną praktyką w krajach demokratycznych, należy pamiętać, że polityka polega na obronie prawdy i zasad sprawiedliwości w życiu publicznym. Nie warto udawać, że dla wątpliwych korzyści obiecywanych być może przez niektórych polityków możemy rezygnować z podstawowych zasad, jakimi musimy się kierować. Jest to obecność Polski w Unii Europejskiej, bezpieczeństwo naszego kraju, obrona praw kobiet oraz zrównoważonego rozwoju ekonomicznego kraju i wszystkich grup społecznych, solidarność z walczącymi o wolność i niepodległość państwami i narodami, przede wszystkim w naszym sąsiedztwie, dbanie o ochronę klimatu.
Nawrocki, pomijając jego osobiste „zalety” i życiorys, to przede wszystkim nienawiść do Unii Europejskiej, nawet nieukrywana sympatia do Putina, co przejawia się w wychwalaniu takich ludzi, jak Trump, rumuński przegrany nacjonalista Simion, Fico, neohitlerowcy z AfD, Le Pen. Dlatego zwalczanie tej kandydatury jest moralnym, patriotycznym i politycznym obowiązkiem każdego przyzwoitego Polaka.
Obserwując zachowania wielu nacjonalistów, ostatnio szczególnie w Ameryce, warto przypomnieć znany esej wybitnego włoskiego historyka, Carlo Cipolla, z 1976 roku: „Głupich jest więcej niż myślisz. Ich liczba jest stała i niezależna od wykształcenia. Głupcy szkodzą innym, nie zyskując nic – a nawet tracąc, rozsądni ludzie nie doceniają potęgi głupoty. Głupcy są groźniejsi niż bandyci”. Sformułował jeszcze kilka prawd, które w streszczeniu podaję: ”Przejawem wiary w zabobony jest przekonanie, jakoby w miarę postępu cywilizacyjnego, w wyniku rozwoju nauki i techniki ludzie stawali się coraz bardziej racjonalni, a więc mądrzejsi. Okazuje się, że teraz ludzie głupieją o wiele szybciej niż kiedykolwiek wcześniej i o wiele bardziej niż im się zdaje. Wcale nie ma pewności, że celem ewolucji przyrodniczej jest człowiek absolutnie mądry. O ile zasób wiedzy i mądrości jest skończony, to zasób niewiedzy i głupoty jest nieskończony. Głupiemu wypada robić wszystko i wszystko mu uchodzi właśnie dlatego, że jest głupi. Człowiek naiwny to taki, który wnosi coś do społeczeństwa, ale jest wykorzystywany przez innych”. Te słowa znakomicie pasują do wszystkich wyborów i innych politycznych sporów na całym świecie, także w Polsce. Niektóre robią wrażenie jakby przepisanych z amerykańskich spotkań Trumpa ze swoimi wyborcami lub z innych wieców nacjonalistów, którzy pogardzają intelektualistami, rozumem, argumentacją, a uwielbiają odwoływać się do stereotypów, wielkich haseł, religii, narodu.
Nieprzypadkowo jedna z mroczniejszych postaci polskiej polityki, autor smoleńskiego kłamstwa, opluwający niewinnych ludzi oskarżeniami o współpracę z komunistyczną policją polityczną, Antoni Macierewicz, zaczynał swoje występy w „katolickim głosie w twoim domu”, czyli w radiu bluźnierczo nazywającym się Radiem Maryja – Z Panem Bogiem, a polityczny chuligan i lump, którego miejscem za dotychczasowe występy jest moim zdaniem izolacja, Braun, mówi na początku swojego pełnego nienawiści wystąpienia urocze – Szczęść Boże. Ich przekaz jest tak prosty, że aż prostacki. Odwołują się do emocji, najwyższych wartości i haseł, zaczynają i kończą, przedstawiając się jako jedyni prawdziwi Polacy i obrońcy wiary, a przy tym swojacy, bycze chłopy, ludzie swoi, z sąsiedztwa, tacy sami jak my. Stwierdzenie Nawrockiego (zresztą kłamliwe i zaczynające całą aferę mieszkaniową) – mam tylko jedno mieszkanie, tak jak wy, a nie tak jak ci przeklęci profesorkowie, intelektualiści, co znają obce języki. Nieznajomość obcych języków jest wśród nacjonalistów i to nie tylko w Polsce zaletą. Co to za polityk, który mówi w jakichś obcych językach, podejrzany, nie swój.
Pisowcy, ale także symetryści jak Jacek Żakowski twierdzą, że gdyby Nawrocki został prezydentem, to konieczne są nowe wybory i w domyśle ich władza. „Zresztą prawica ma plan na wypadek, gdyby rząd sam nie odszedł i wyborów nie było: ma powstać „koalicja polskich spraw”. Czyli PiS, Konfederacja, PSL, np. z premierem Andrzejem Dudą, który poparł Nawrockiego, a jego doradca Łukasz Rzepecki przystąpił do Konfederacji. Teraz, w końcowej fazie kampanii, będzie decydować głównie atmosfera, psychologiczna przewaga, podstawowe polityczne tożsamości, także polaryzacja, którą wielu już odwołało. Wygra ten kandydat, który ma bardziej zdeterminowany elektorat, odporny na wrogie wrzutki, nieulegający chwilowym emocjom, rozumiejący ustrojową wagę prezydenckich wyborów. Jednak trudno sobie wyobrazić, aby Trzaskowski miał wygrać wybory, nie akcentując, że jest to dokończenie października, przywrócenie liberalnej demokracji, rozliczenia łamania prawa i Konstytucji. Nastał chyba czas wzmacniania tożsamości, przywracania sensu i retoryki 15 października. W końcu i tak będzie to wybór między Trzaskowskim a PiS” (Mariusz Janicki, „Trzy większości”, „Polityka”, 7-13.05.2025r.). I dlatego jeszcze raz zacytuję słynne zdanie Georges,a Clemenceau z czasów I wojny – „Pokonamy ich”.